www.3iks.fora.pl

Panesz

Ani trochę nie sądzę, że władza "komunistyczna pomyliła się zgadzając się na takie wybory, gdzie konsekwentnie przegrała je. Tak. Przegrała je i było to brane pod uwagę. Nie liczono też wtedy, że przegrają je tak sromotnie, że później najlepszym wytłumaczeniem dla motłochu było to, że się pomylono.

Jednakże władza zdawała sobie sprawę, że wpuszcza do Sejmu motłoch "Solidarnościowy", który do dzisiaj uważa się za "znawców systemów gospodarczych i dobrobytów nie dopuszczając do istnienia innych systemów jako możliwych", w sumie na chama pchających się do władzy, że jak do niej doszli, nie wiedzieli co robić, jaki mają program, jak to się robi.....

Przyczyna była taka, że i partyjni z PZPR wiedzieli, że ich jednopartyjność i brak opozycji nawet byle jakiej, daje im swobodę robienia bylejakości, do czego w końcu dochodziło, dochodziło do ich i ichnich grup korupcyjnych. Z tego zdawali sobie sprawe wszyscy, wszyscy do widzieli i w nich, głównie w zwykłych obywateli uderzała, im żyło się gorzej. Też w takim państwie, gdzie rezim nie wchodził w rachubę, należało stworzyć warunki do wyjścia z zapętlenia, jakim była jednopartyjność i bezprawia, bez możliwości zapobiegania zastojowi gospodarczego.

Z drugiej strony uważam, że mimo zgody na ewentualne przegranie, na polu krajowym, liczyła się interwencja czy sankcje ze strony ZSRR i obozu socjalistycznego. W większości należało ukrywać, że nie panujemy nad sytuacją. I oprócz słupów w PZPR byli ludzie myślący i chcących się reformować i zmieniać. Włączali społeczeństwo w system rządzenia. Lepsze było więc udawanie, że panujemy nad sytuacją, że mamy i będziemy mieli przewagę i zapobiegamy przewrotowi.

A to, że bezmózgi uważają, że oni są mózgi, a w PZPR mózgów nie było i na tym żerują chwaląc się, kim oni wtedy nie byli......

I jeszcze powrócę do Jaruzelskiego. Bezmózgi twierdzą, że co tam, że wywieziony, wrócił walcząc o Polskę, że był sumiennym żołnierzem, że dochrapał się Ministra ON, co tam, że nawet został Sekretarzem, to ma krew na rękach z 1971 roku i ta krew go dyskryminuje do rangi zbrodniarza. Fakt, że to była pomyłka i to na podległych mu szczeblach, więc i jego. Faktem jest też kopalnia Wuje. Ale żadnym faktem jest, że powstrzymał bąłagan, jaki robili "solidarnościowcy" różnej maści w Polsce, aż tak, że z nimi nawet rozmawiać nie było możliwości. A stan wojenny, że Sejm Kontraktowy, czyli wprowadzenie porządku i za to nawet wybranie go a Prezydenta RP dalej się nie liczy. Aż strach pomyśleć, ile byłoby ofiar, gdyby nie Jaruzelski. Ale bezmózgi , jak widać na dziś, działają i jeszcze to potrwa.